środa, 22 lipca 2015

Rozdział 3

-Podoba mi się taka jedna, ale ma branie na pół szkoły - oznajmił nieśmiało.
-Musisz podejść i zagadać, inaczej nic nie zdziałasz.
-To nie jest takie proste, jak myślisz - stwierdził.
-Porozmawiaj z osobami, które się z nią dobrze dogadują, a potem startuj do niej.
John skinął głową i wyszedł z pokoju.
Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy w torbę, przebrałam się i ruszyłam w kierunku stajni. Na miejscu byłam o umówionej godzinie. We wjeździe stał terenowy samochód, a do niego była przyczepiona przyczepa, w której znajdował się koń. Ruszyłam w stronę siodlarni, a tam ujrzałam Bellę z przystojnym blondynem. Kiedy dziewczyna mnie zauważyła od razu ruszyła w moim kierunku. Wyszłyśmy z pomieszczenia, aby na spokojnie porozmawiać.
-Kim on jest? - zapytałam.
-Przyjechał z koniem i szuka spokojnej stajni - oznajmiła.
-Zgodziłaś się?
-Jeszcze nie. Czekałam na ciebie. Jesteśmy współwłaścicielkami, więc decyzja należy do nas - powiedziała.
-Zapytam go o kilka rzeczy i dam ci odpowiedz - powiedziałam i wróciłam do siodlarni. Chłopak był ubrany w czarne jeansy, czarną koszulkę i skórzaną kurtkę. Stał oparty i jedną z szafek.
-Słyszałam, że chcesz tutaj jeździć i trzymać konia - stwierdziłam.
-Tak. Kwota utrzymania nie ma dla mnie znaczenia. Dużo osób poleciło mi tą stajnię, więc zaciekawiło mnie to miejsce i zdecydowałem, że chcę tutaj jeździć - oznajmił. Miał niski, lekko zachrypnięty głos. Wyjęłam kartkę i długopis, aby zapisać podstawowe informacje o koniu.
-Okej. Podaj mi podstawowe informacje o swoim pupilu.
-Pupilach - poprawił mnie i zaśmiał się.
-No to o pupilach.
-Dwa ogiery. Hades , rasy Appaloosa, umaszczenie tarantowate, wiek 7 lat, ujeżdżony.
-Brał udział w jakichś zawodach? - zapytałam.
-Nie. Ares, rasy Oldenburskiej, umaszczenie kare, wiek 2 lata, jestem w trakcie ujeżdżania - oznajmił i wręczył mi karty koni, w których były wszystkie informacje. Nie mógł mi tego od razu dać? Wręczyłam mu formularz, który obowiązkowo musiał wypełnić. Kiedy skończył wyszliśmy na zewnątrz po konie. Isa przygotowywała konie, a ja skinęłam jej głową. Mam nadzieję, że wiedziała o co chodzi i przygotuje boksy. Stanęłam przy przyczepia obok blondyna, a ten zaczął mocować się z zamkiem.
-A tak w ogóle to Matthew King jestem - oznajmił i wyciągnął w moją stronę rękę.
-Rose Shawn - odpowiedziałam i ujęłam jego dłoń. Złapałam za kantar Hadesa i pierwsza ruszyłam w stronę wnętrza stajni. Isabella jednak się domyśliła i przygotowała dwa boksy. Wprowadziliśmy konie do boksów i zamknęliśmy je. Wypełniłam karty i przyczepiłam do boksów. Mat przyniósł jeszcze swój sprzęt do siodlarni. Przebrałam się i ruszyłam w stronę przygotowanych już koni. Wyprowadziłyśmy je na zewnątrz i ruszyłyśmy stępem do naszego ulubionego lasku. Powoli zaczął zapadać już mrok, ale nam to nie przeszkadzało.
-To nie jest dobry pomysł - stwierdziłam.
-Oj, nie przesadzaj - powiedziała i ruszyła galopem. Ja pognałam zaraz za nią. Byłyśmy już blisko naszego miejsca, ale z mojej strony ktoś nadjeżdżał na koniu. Był to Matthew na Hadesie. Jednak nie był nami zainteresowany, bo pojechał dalej przed siebie. Kiedy byłyśmy dosyć blisko polany, zwolniłyśmy do stępa. Jechałam pierwsza, a tuż za mną blondynka. Po chwili zauważyłam lekkie światło. Zapewne dobiegało one z ogniska. Od razu się zatrzymałam, a Isa się zagapiła i wjechała Armagedonem w tyłek mojej klaczy. Musiałam podejść kawałek bliżej. Po cichu zsiadłam z klaczy i zaczęłam iść w kierunku światła. Przyjaciółka zrobiła to samo. Starałyśmy się iść bezszelestnie i omijać suche liście i gałązki. Schowałyśmy się za drzewem, zza którego lekko się wychyliłyśmy, aby spojrzeć kto zajmuje aktualnie naszą miejscówkę. Niestety nie udało nam się tego zrobić, bo któryś z koni zaczął rżeć. Szybko pognałyśmy do koni, wsiadłyśmy na nie i odjechałyśmy. Zdążyłam jedynie zobaczyć postać wyłaniającą się zza drzew.
-Mówiłam, że to nie był dobry pomysł! - krzyknęłam.
-Zawsze warto zaryzykować! - odkrzyknęła.
Po powrocie do stajni oporządziłyśmy konie, a te z padoku wprowadziłyśmy do boksów. Jednego konia tylko brakowało. Hadesa.
-Musimy na niego poczekać - oznajmiłam. Nie możemy mu wręczyć kluczy, bo do tego jest zgoda właściciela, a on jej zapewne nie dostanie.
Czekałyśmy w siodlarni i w międzyczasie przeglądałyśmy papiery dwóch, nowych ogierów. W pomieszczeniu rozbrzmiał się dzwonek telefonu Isy. Odebrała i zaczęła rozmawiać. Z jej rozmowy wynikało, że musi wracać.
-Muszę wracać, bo rodzice gdzieś jadą i wracają dopiero w poniedziałek, a ja nie mam kluczy. Poradzisz sobie sama? - zapytała.
-Tak, jasne. Niedługo będę - odpowiedziałam, a dziewczyny już nie było. Położyłam głowę na stoliku i przykryłam ją rękami.
Poczułam, jak ktoś mnie trąca mnie w ramię. Podniosłam głowę i nad sobą ujrzałam Mata. O Boże, musiałam zasnąć.
-Dawno wróciłeś? - zapytałam podnosząc się do góry.
-Przed chwilą. Czekałaś na mnie? - zaśmiał się.
-Nie miałam wyjścia - odpowiedziałam i ruszyłam pozamykać wszystkie wejścia. Musiałam wrócić do siodlarni, aby sprawdzić, czy blondyn już z niej wyszedł. Bez wahania weszłam do środka, ale chłopak nadal tam był. Przebierał się. Odwrócił się w moją stronę i ukazał swój idealnie wyrzeźbiony brzuch.
-Prze-przeprasza - wymamrotałam i skierowałam się do wyjścia, ale chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
-Nie masz za co - szepnął mi do ucha.
-Mógłbyś nałożyć koszulkę, bo muszę wszystko zamknąć i wrócić do domu - oznajmiłam i odepchnęłam od siebie chłopaka. Ten odwrócił się nałożył koszulkę, wziął swoje rzeczy i wyszedł. Narzuciłam na ramię torbę, zamknęłam pomieszczenie i skierowałam się do wyjścia. W stajni nie świeciło się światło, więc do wyjścia trafiłam po omacku. Nagle ktoś przycisnął mnie mocno do jednego z boksów. Nie byłam w stanie się ruszyć. Ktoś złączył swoje wargi z moimi. Osobnik całował delikatnie. Nie wiem czego, ale odwzajemniłam pocałunek. Nagle usłyszałam czyjeś kroki w stajni.
-Rose jesteś tam? - zapytał Mat. Osobnik mnie puścił i szybko się ulotnił. Po chwili rozbłysło światło, ale nigdzie nie zobaczyłam osoby, która mnie pocałowała.
-Tak, idę już - odpowiedziałam.
-Odwiozę cię - powiedział chłopak i zaprowadził mnie do samochodu. Podałam mu adres, a on bez problemu mnie odwiózł. Podziękowałam mu i wspomniałam jeszcze, w jakich godzinach jest otwarta stajnia, żeby nie było powtórki z dzisiaj. Wysiadłam z samochodu i podbiegłam do drzwi wejściowych przyjaciółki. Zadzwoniłam dzwonkiem, a ta po chwili otworzyła mi drzwi.
-Czego tak długo? - zapytała.
-Przysnęło mi się - odpowiedziałam.
-Coś się wydarzyło? Bo wyglądasz jakoś inaczej - stwierdziła.
-Nie, nic. Wydaje ci się - oznajmiłam. Nie miałam ochoty rozmawiać na temat tego pocałunku, bo jak Bella zacznie prowadzić swoje śledztwo, to będzie źle. Nie to, że nie jestem ciekawa kto to był, bo jestem bardzo, ale wolę sama się o tym dowiedzieć.
-Obejrzyjmy jakiś film - zaproponowała, a ja zgodziłam się bez wahania. Wzięłam prysznic i rozsiadłam się na kanapie, aby zacząć oglądać film, który wybrała blondynka.
Nie byłam w stanie skupić się na filmie, bo przez cały czas czułam dotyk tych ust... Kim on mógł być?



__________________________________________________________________

Witam Was Serdecznie po dosyć długiej przerwie. Nie będę się z niej tłumaczyła, bo nie chcę po prostu. Postaram się wam usprawiedliwić to tym rozdziałem i kolejnymi, które mam w planie dodać. Jak myślicie kim może być tajemniczy "ON"? Jestem ciekawa waszych sugestii, a tym razem do następnego xx :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz